Wakacyjny czas sprzyja podróżom dalszym i bliższym… tym razem, pokonując 5 zakrętów i dystans niespełna 4 kilometrów wybraliśmy się do „Cieplikowa”. Ta znana, ale przez nielicznych odkryta enklawa przyjmuje gości w Chatce Cieplikówce, a lody kręcone przez mamę Barbarę słyną z truskawkowo-tiramisowego smaku. Frela łapie żaby, a komary mają swoje żerowisko i na znak właściciela do odwrotu gości tną ich niemiłośiernie. Jest to miejsce wyjątkowe, wakacyjne, takie do którego nie traficie, ale my byliśmy i z wakacyjnymi pozdrowieniami Wam prezentujemy.
Najpierw trzeba pokonać stromą pochylnię, aby trafić do ogrodu…
Ogród otaczają wysokie fortyfikacje. Paparazzi nie mają szans na sfotografowanie gości ogrodu. W dodatku Frela pilnuje, aby nikomu to się nie udało.
Właściciel szkoli Frelę w poszukiwaniu zielonych intruzów 🙂
Goście muszą posilić się przygotowanymi przez mamę Barbarę, a podaną przez Andreasa lodami. Ich smak na długo pozostaje w pamięci!!! (pycha!).
Zapraszana przez wszystkich i wszędzie Julia, dobrze czuła się w ogrodach Cieplikowa.
Pogoda i humory dopisywały! Wszystko pokrzyżowały jednak komary, które na znak Andreasa zaatakowały wszystkich gości – a szkoda :), bo nastrój był jak w piosence Bossa.