Miesiąc: Czerwiec 2009
Design Houses – Top 5
’cause of sunshine
just to listen up!
Everything starts here
Berlin jest dla wielu miejscem kultowym. Mieszanką wielkiej kultury i alternatywnego stylu życia, muzyki Davida Bowie i muzeów jak Neue Nationalgalerie przy Potzdammer Strasse, gdzie wystawiano zbiory m.in. nowojorskiej MOMO. Berlin jest też miejsce, w którym jakimś dziwnym sposobem czuje się terror, nie jest to przyjazne miasto, coś w tym jest. Tym razem – przy kolejnych odwiedzinach gdzie spotkaliśmy się z naszym przyjacielem z Cleveland – Joe, postanowiliśmy ‚wpaść’ na Stadion Olimpijski, tak pamiętny z letnich Igrzysk w 1936 roku.
Jest tak jak było – po niemiecku – sucho, cicho, ocieżale, brakuje tylko ‚pewnych’ okrzyków… tu rodziła się historia, zresztą spójrzcie sami i poczytajcie troche kart historii.
Karty historii… Już w 1916 r. w Berlinie miały się odbyć igrzyska olimpijskie, jednak z powodu I wojny światowej zostały one odwołane. Mimo protestów opinii publicznej i środowisk sportowych igrzyska w nazistowskich Niemczech doszły do skutku. Przed ich rozpoczęciem część krajów rozważała możliwość zbojkotowania imprezy i rozegrania konkurencyjnych zawodów. Do organizacji igrzysk kandydowała również Barcelona. Gdy okazało się, że organizację powierzono Niemcom, w Barcelonie chciano zorganizować Olimpiadę Ludową. Zjechało się wielu sportowców. Jednak na dzień przed rozpoczęciem rozpoczął się bunt generała Franco. Po zapewnieniach organizatorów berlińskich igrzysk, że zawody zostaną przeprowadzone w myśl zasad olimpijskich, oraz przy jednoczesnych gwarancjach złagodzenia polityki rasistowskiej (w reprezentacji Niemiec wystąpili florecistka Helene Mayer i hokeista Rudi Bali, a na czele komitetu organizacyjnego stanął dr Teodor Levalda – wszyscy pochodzenia żydowskiego). Po raz pierwszy wydarzenia z aren olimpijskich były filmowane oraz transmitowane w telewizji. Niektóre reprezentacje narodowe (m.in. Włochy, Francja, Bułgaria, Kanada) z wyjątkiem brytyjskiej i japońskiej, podczas wejścia na arenę wykonywały salut rzymski, będący wówczas pozdrowieniem olimpijskim. Nazistowska propaganda zinterpretowała jednak ten gest jako pozdrowienie ku czci Hitlera. Program igrzysk poszerzono o nowe dyscypliny: kajakarstwo, koszykówkę oraz piłkę ręczną (baseball i szybownictwo były konkurencjami pokazowymi).
Bohaterem zawodów lekkoatletycznych był czarnoskóry Amerykanin Jesse Owens, zdobywca 3 złotych medali w konkurencjach indywidualnych – bieg na 100 i 200 m oraz skok w dal i czwartego w sztafecie 4×100 m. W biegach długodystansowych bezkonkurencyjni byli biegacze fińscy zdobywając 5 z 6 medali na dystansie 5 000 i 10 000 m. Wśród kobiet gwiazdą była Holenderka Hendrika Mastenbroek, zdobywczyni 3 złotych medali. Wielki zawód gospodarzom sprawili futboliści, którzy w ćwierćfinale turnieju piłkarskiego przegrali z Norwegią, nowicjuszem w tej dyscyplinie sportu.
Polacy wypadli nieźle, Medale zdobyli: Srebrne: Henryk Leliwa-Roycewicz, Seweryn Kulesza, Zdzisław Kawecki – jeździectwo – wszechstronny konkurs konia wierzchowego – drużynowo; Stanisława Walasiewicz – bieg na 100 m; Jadwiga Wajsówna – rzut dyskiem Brązowe: Maria Kwaśniewska – rzut oszczepem; Władysław Karaś – strzelectwo – strzelanie z karabinka małokalibrowego na 50 m; Jerzy Ustupski, Roger Verey – wioślarstwo – dwójka podwójna.
W tym roku – za 46 dni – odbędą się tutaj 12 IAAF Mistrzostwa Swiata w lekkiej atletyce: http://www.berlin2009.org/1-1-home.html
Empire of the sun
Listen to this guys! Cool, yeah! Swietny kawalek, jeden i drugi, i trzeci – jak oni to robia, patent prosty, a zawsze cos tak swiezego, nowego i krecacego! Well done aussie boys!
Chłopaki pochodzą z Australii, są mocno zakręceni – zresztą to widać, ale muza – pierwsza liga! Luke Steele to The Sleepy Jackson a Nick Littlemore – Pnau, imiona sceniczne zaczerpneli z książki J.G. Ballarda z 1984 roku pod tym samym tytułem co nazwa zespołu, a film znacie: https://discoverunknown.wordpress.com/2009/06/28/imperium-slonca/
Steele i Littlemore spotkali się w roku. Od tamtego czasu razem eksperymentowali z muzyką. W pewnym momencie postanowili stworzyć zespół – tak narodziło się Empire of the Sun. Ich pierwszy singiel, Walking on a Dream, ukazał się 30 sierpnia 2008 roku. Doszedł do 10. miejsca na australijskiej liście przebojów, i także pojawił się w Top 10 na serwisie iTunes. Drugi singiel, We are the people, nie osiągnął aż tak wysokiej pozycji na rodzimej liście. Oba single są promowane przez teledyski, w których członkowie zespołu noszą charakterystyczne stroje. Debiutancki album o tytule Walking on a dream został wydany 4 października 2008.
Na kilka dni przed jego premierą na serwisie MySpace zostało udostępnionych sześć utworów z płyty. W czerwcu 2009 roku odbyła się premiera trzeciego singla – Standing on the Shore. W przeciwieństwie do pozostałych dwóch teledysków, które zostały nagrane w Szanghaju (Walking on a Dream) i w Meksyku (We are the People), kręcony był w ojczystym kraju muzyków – Australii.
Imperium słońca!
To był jeden z filmów naszego dzieciństwa! Piękny obraz i kto w nim grał! Pamiętacie?! Pierwsza wielka rola młodego wtedy Christiana Bale’a i to jaka! Joe Pantoliano, John Malkovich, Ben Stiller, a za kamerą stanął nie kto inny jak Steven Spielberg, to było w 1987 roku.
Teraz natchnieni filmem i kulturą wschodu, fajny band – empire of the sun – nagrali swój nowy kawałek. I co możemy powiedzieć – nic jak tylko to, że wykonali kawał świetnej roboty! Utwór jest znakomity, słuchając go od razu poprawia nam się nastrój, tupiemy lekko nóżką – po prostu fajna piosenka – good job guys!
hoT oR noT
MALIBU Rocks !!!
„I’m a child of mother nature”.. luzak na maxa 🙂
Billie jean is not my lover…
Dzisiaj odszedł rzekomy „król popu”. Mieliśmy o tym nie pisać ale jak już nawet towarzystwo z golfów trójek zamiast słuchać radia eski słucha dzisiaj beat it, a sąsiad w pracy zamiast techno na full, słucha „they don’t really care about us” to nie wypada nam też o tym nie wspomnieć! Można go nie lubieć za to, że jak na prawdziwego bogatego murzyna mu odbiło i zmienił kolor skóry, wybudował największą posiadłość na świecie do której wchodziły uśmiechnięte dzieci, a wychodziły popłakane i obłąkane, za jego maski na twarzy… Jednak nie sposób powiedzieć, że się go nie szanuje. Michael Jackson zrobił więcej dla muzyki niż wszystkie obecne gwiazdy zrobią razem wzięte przez najbliższe 50 jak i więcej lat. Każdy zna: „Thriller”, „Beat it”, „Billie Jean”, „Smooth Criminals”, „We are the world”. Legendarny Fred Astair gratulował mu jego słynnego ruchu, a raczej kroku tanecznego „MoonWalk”. Był inspiracją dla wszystkich obecnych gwiazd cały układ Justina to Jackson, to samo z wszystkim tancerzami 21 wieku. Na pewno skończyła się jakaś era dla muzyki, coś w rodzaju śmierci Elvisa i jesteśmy pewni, że legenda Michaela rozwinie się do podobnego rozmiaru. Można zdecydowanie powiedzieć, że Pieniądze Szczęścia Nie Dają…
Michael Jackson znalazł się prawie na wszystkich dzisiejszych wydaniach dzienników na świecie! A teraz czas na troche muzyki, bo to w końcu był Michael…
kultowy thriller …
Na jego teledyskach nie zabrakło gwiazd, sama Naomi Cambell była jego partnerką w „In the Closet”, a Magic Johnson i Eddie Murphy grali u niego w „Remember the Time”.
I na koniec mała ankieta, Michael RIP!